Klient, który pyta o to, gdzie najszybciej dostanie gotówkę, z reguły stoi pod presją nagłego wydatku. Banki wiedzą, że ludziom zależy na czasie, ale jednocześnie muszą chronić się przed ryzykiem braku spłaty.
Nawet te instytucje, które reklamują ekspresowe decyzje, nie zrezygnują z podstawowej weryfikacji historii kredytowej, wysokości dochodów i stabilności zatrudnienia. Różnica tkwi w tym, jak głęboko zaglądają w dane i ilu dokumentów wymagają.
Niektóre banki ograniczają się do wyciągu z rachunku za ostatnie trzy miesiące, inne poproszą także o potwierdzenia wpływów, umowę o pracę i oświadczenie o kosztach utrzymania. Im mniej formalności, tym subiektywne poczucie, że pożyczkę otrzymuje się „łatwo”. W praktyce jednak nawet najbardziej liberalny bank odrzuci wniosek, jeśli BIK pokazuje serię zaległości, a zdolność kredytowa nie wystarcza na obsługę rat.
Rola nowych technologii
W ostatnich latach najszybszy dostęp do gotówki zapewniają instytucje, które zainwestowały w skoring behawioralny i otwartą bankowość. Automatyczne algorytmy oceniają ryzyko, pobierając dane bezpośrednio z rachunku klienta za pomocą usługi AIS. Ta technologia pozwala w kilka minut odczytać historię wpływów, regularność dochodów, cykliczne wydatki i powtarzalne obciążenia.
Bank nie musi prosić o zaświadczenia od pracodawcy ani o papierowy wyciąg, dzięki czemu proces decyzyjny skraca się do kilkunastu minut. Przykładem są cyfrowe oddziały dużych banków detalicznych, które promują wniosek w aplikacji mobilnej z decyzją „od ręki”. Warto jednak wiedzieć, że szybkość nie oznacza automatycznej zgody. Jeśli analiza ruchu na koncie ujawni chwilowe debety, wysokie raty już istniejących zobowiązań czy nieregularne przelewy od pracodawcy, system automatycznie obniży maksymalną kwotę lub zaproponuje krótszy okres spłaty.
Klient widzi wtedy na ekranie informację, że może pożyczyć mniej, niż pierwotnie planował, choć reklamowo mowa była o kilkudziesięciu tysiącach złotych dostępnych dla każdego. Technologia nie wybacza słabych fundamentów finansowych, lecz niewątpliwie ułatwia życie tym, którzy mają stabilne przychody.
Na co naprawdę patrzą analitycy
Łatwość uzyskania pożyczki kojarzy się często z niskimi wymaganiami formalnymi, ale analitycy koncentrują się głównie na trzech filarach. Po pierwsze, liczy się suma stałych dochodów w relacji do comiesięcznych zobowiązań.
Jeśli raty, czynsz i rachunki pochłaniają ponad połowę pensji, nawet najbardziej elastyczny bank uzna wnioskodawcę za klienta podwyższonego ryzyka. Po drugie, historia kredytowa musi potwierdzać terminowość spłat. Sporadyczne opóźnienie kilku dni zwykle nie przekreśla szans, lecz zaległości przekraczające 30 dni w ciągu ostatniego roku wywołują alarm.
Po trzecie, ważna jest forma zatrudnienia. Umowa o pracę na czas nieokreślony wciąż uchodzi za złoty standard, ale rośnie liczba banków, które akceptują kontrakty B2B, o ile wpływy są regularne i można je udokumentować minimum od sześciu miesięcy. W sektorze pożyczek gotówkowych obserwujemy też rosnącą tolerancję dla umów zlecenia, pod warunkiem że występują bez dużych przerw.
Paradoksalnie więc, „łatwy” bank to często ten, który ma elastyczne podejście do form zatrudnienia, lecz wciąż wymaga klarownych potwierdzeń wpływów. Analitycy zwracają uwagę również na czynniki mniej oczywiste, jak miejsce zamieszkania, liczbę osób w gospodarstwie domowym czy częstotliwość sięgania po kredyt odnawialny. Wszystko to składa się na złożony profil ryzyka, a końcowa decyzja, choć wspierana algorytmem, bywa weryfikowana przez człowieka przy większych kwotach.
Jak zwiększyć swoje szanse
Osoba, która chce w praktyce odczuć, że pożyczkę uzyskała łatwo, powinna przygotować się jeszcze przed wysłaniem wniosku. Najważniejsze jest uporządkowanie historii w BIK, a więc spłata zaległych rat i zamknięcie nieużywanych limitów na kartach kredytowych, które zawyżają zadłużenie.
Równie istotne okazuje się ograniczenie zapytań kredytowych. Wielu konsumentów składa w ciągu tygodnia kilka wniosków, licząc, że któryś bank wyda decyzję pozytywną, lecz każde zapytanie obniża punktację w BIK i finalnie zmniejsza szansę na przyznanie środków. Warto też zadbać o ujednolicenie dochodów na jednym koncie.
Rozproszone wpływy z kilku rachunków utrudniają systemom analitycznym ocenę stabilności finansowej, przez co algorytm może uznać klienta za mniej przewidywalnego. Dobrym rozwiązaniem jest wpływ pensji i głównych źródeł dochodu na konto w banku, który udostępnia wniosek kredytowy, dzięki czemu analiza odbywa się niemal w czasie rzeczywistym.
Jeśli pracujemy na umowach cyklicznych, warto zachować ciągłość przelewów od zleceniodawców, tak aby przerwy między wpłatami nie przekraczały miesiąca. Świadczy to o stabilności nawet w przypadku samozatrudnienia.
Jeśli zależy nam na najwyższej kwocie, dobrze jest skonsolidować istniejące zobowiązania. Bank oceni mniejsze ryzyko, gdy kilka rat zamieni się w jedną, a całkowity koszt kredytu spadnie.
Równocześnie nie należy zapominać o budowaniu poduszki finansowej. Analitycy lubią widzieć na koncie choćby niewielkie nadwyżki, bo to znak, że klient potrafi gospodarować pieniędzmi. Ostatecznie to nie nazwa banku czyni pożyczkę łatwą, lecz suma rzetelnych danych, które można szybko zweryfikować.
Dlatego najbardziej sprzyjające instytucje to te, które łączą uproszczoną procedurę z technologią otwartej bankowości, a klient przychodzi do nich z uporządkowanym portfelem finansowym. Wówczas decyzja zapada w kilkanaście minut, a przelew trafia na konto nawet tego samego dnia, co w praktyce odpowiada powszechnie rozumianemu pojęciu „łatwego” kredytu gotówkowego.